KAN, blok drugi - wyrównana stawka
2007-04-21 10:16:47Wśród prezentowanych w bloku drugim filmów trudno wskazać faworyta. Wszystkie produkcje „trzymały poziom”, aczkolwiek żaden z nich nie wyszedł zdecydowanie przed stawkę.
Organizatorzy KANu wiedzieli, że ludziom ciężko się skoncentrować przez trzy godziny w kinie, więc postawili na dynamikę. Króciutkie filmy zwykle bawiły, ale czasem i wywoływały lekką zadumę.
„Swoimi słowami” (reż. Artur Pilarczyk, 39 minut)- obraz znany już festiwalowej publiczności (prezentowany już podczas zeszłorocznego Young Film Festivalu). Opowiastka o kryzysie małżeńskim pewnej młodej pary. On szuka szczęścia w Internecie, ona nie może znieść jego braku zainteresowania. Kino przyjemne, ale bez rewelacji.
„Wszystko OK” (Agnieszka Woszczyńska, 5 minut)- w ciągu zaledwie pięciu minut reżyserce udało się zdefiniować największy problem polskiego młodego pokolenia. Zalatani w wyścigu po kolejne wpisy w cefałce, dużo pracują i jeszcze więcej imprezują, czym próbują zagłuszyć swoją wewnętrzną pustkę.
„Bo jesteś” (Krzysztof Kasior, 12 minut)- miłość, zdrada, sprawy honoru i słodkie zemsty pokazane na przykładzie… środowiska bezdomnych. Rewelacyjne kino, wypełnione wzniosłymi deklaracjami wygłaszanymi w okolicach wysypiska na śmieci.
„Emilka płacze” (Rafał Kopeliński, 33 minuty)- prawdziwa miłość przezwycięży wszystko- stan wojenny, milicyjną pałkę ojca-milicjanta, a nawet stalowe mięśnie pewnego nauczyciela wychowania fizycznego, nie nada jednak filmowi „błysku”.
„Jest inaczej” (Bartosz Dombrowski, 23 min)- „Sekunda wydaje się tylko być godziną- a godzina czasami tylko sekundą”, a dwadzieścia trzy minuty mogą się dłużyć niemiłosiernie i nie starczają, by nadać filmowy jakiś głębszy sens.
O ile poprzednie filmy wywoływały przede wszystkim rozbawienie, o tyle „Kawałek nieba” (Kuba Czekaj, 19 min) jako pierwszy wzbudzała smutek i zmuszał do refleksji. Przebywający w hospicjum pacjenci poszukują bezpieczeństwa i zrozumienia, a nader wszystko chcą odlecieć jak najdalej od swoich ziemskich rozterek.
„Ku..ku..kukułcze jajo” (Paweł Popko, 20 min) to kolejna słodko-gorzka historia. Niepełnosprawny osiemnastolatek Gracjan jak kukułcze jajo został podrzucony innym ludziom przez matkę. Świetne kino o radości życia i zrozumieniu w smutnej, szarej, odrapanej rzeczywistości.
„Bywa za późno” (Filip Grudziel, 4 min) to przyjemna animacja o kruczoczarnowłosej dziewczynce i jej maleńkim fortepianiku.
Starość nie musi ograniczać się do robienia na drutach oraz klepania różańca, czego dowodzą bohaterki dokumentu „Lideo” (Natalia Fijewska-Zdanowska, Hubert Prusak, 15 min). Wspólne spędzanie czasu, dyskusje, gimnastyka oraz przede wszystkim przyjaźń pozwalają członkiniom tytułowego Lideo rozkoszować się życiem i uciec przed samotnością. Wielki plus dla bohaterek za „odważne sceny”.
Po przyjaźni kobiet w jesieni życia przyszła kolej wystawić na próbę przyjaźń kobiet w średnim wieku, które bez towarzystwa mężczyzn postanawiają przemierzyć „483 km” (Joanna Kaczmarek, 13). Jednak dystans okazał się zbyt krótki, by powstał z niego dobry film.
Bohaterki „Lideo” dla zachowania młodości zakładają oryginalne stowarzyszenie, natomiast ludek ze „Starego człowieka-nowego człowieka” (Paweł Maszerowski, 6 min) woli wykorzystać do tego zdobycze techniki i domowy zestaw Zrób-To-Sam. Interesująca i spójna animacja.
A na sam koniec mocne uderzenie- „R.A.P. czyli raz a porządnie” (Michał Czerwonka, 6,5 min). Film niemy (!) opowiadający o.. młodych rapierach. Znakomity i dowcipny pastisz polskiego światka hip-hopowego.
Marcin Szewczyk
(marcin.szewczyk@dlastudenta.pl)